Wolontariat EKS w Perpignan

            Trudno mi pisać o moim wolontariacie same dobre rzeczy. Mój mariaż z tym projektem nie był do końca udany i zakończył się cztery miesiące wcześniej niż zamierzałem. Ale jednocześnie sam wyjazd dał mi wiele okazji, by dowiedzieć się więcej o sobie i o tym, czego chciałbym w życiu szukać.

            Wyjazd do Francji od pewnego czasu był moim marzeniem. Pokładałem w nim duże nadzieje. Może wręcz zbyt duże. Wolontariat na południu Francji w Perpignan wydawał się więc idealną okazją – niewielkie miasto (ze swoją wyjątkową katalońską tożsamością), tuż obok morze, słońce niemal każdego dnia i bliskość z Hiszpanią bardzo kusiły. Praca wydawała się również ekscytująca, jednak ostatecznie nie spotkała się całkowicie z moimi oczekiwaniami.

            Nie czuję się z tego powodu winny, a przynajmniej nie chciałbym się czuć. To, że moje oczekiwania nie zostały spełnione, daje mi wiele informacji zwrotnej i może być bardziej wartościowe, gdyby zostały one wypełnione. W końcu wolontariat to poszukiwanie siebie, tego, co chce się w życiu robić i tego, czego się nie chce. To poszukiwanie, w które wliczone są błędy, popełnione przeze mnie i innych, świadomie lub nie. I jest to najcenniejszy element tego wyjazdu.

            Ponadto mieszkanie w innym kraju daje szanse na poznanie go z innej strony. Zagłębiłem się w kulturę tego kraju – język, zwyczaje, nie zawsze komfortowe. Poznałem wielu niesamowitych ludzi ze wszystkich stron świata – Hiszpanii, Niemiec, Francji, Meksyku czy Stanów Zjednoczonych. Stworzyłem przyjacielskie więzi, jakie z pewnością przeżyją ten wcześnie przerwany projekt. Mimo że go kończę, zostanę jeszcze we Francji na czas nieokreślony, poszukam pracy i spróbuję czegoś nowego. Taki projekt daje odwagę i pokazuje wachlarz możliwości świata, a w szczególności zjednoczonej Europy. Wolontariat to wzmocnienie swojej autonomiczności i świadomości własnych decyzji. Także w pracy nauczyłem się wiele, pracując z ludźmi w trudniejszej sytuacji niż mojej.

            Pewnie z tych słów wybija się patos i wielkie słowa. Łatwo mi jest teraz powiedzieć i napisać „byłem na półrocznym wolontariacie we Francji”. Ale tylko ja będę wiedział, ile mnie ten wyjazd kosztował, ile podczas niego przeżyłem, ile przeszkód pokonałem i ile niespodziewanie przede mną wyrosło. Życzę takiej lekcji każdemu na takim projekcie lub innym.

Franciszek Porayski-Pomsta, wolontariusz EKS Fundacji Schumana we Francji