Kiedy w Wiedniu…

Wysłaliśmy Anię na projekt wolontariatu Europejskiego Korpusu Solidarności w zeszłym roku do Wiednia. Przez ostatnie miesiące pracowała jako asystentka nauczycieli w szkole oferującej edukację dla uchodźców zaczynających nowe życie w Austrii. Czas jej wolontariatu zbiegł się z najostrzejszymi restrykcjami mającymi na celu walkę z pandemią COVID-19. Ania opisuje, jak nawet w takich warunkach da się poznać miasto – a gdy się to czyta, chciałoby się być na miejscu!


Nawet podczas przymusowej izolacji moje zauroczenie Wiedniem nie daje o sobie zapomnieć. Jest wręcz przeciwnie; poczucie, iż jestem częścią tego miasta, lecz nie mogę w nim aktywnie uczestniczyć, skłania mnie do czerpania z innych źródeł poznania, niż te stricte sensoryczne. W związku z tym czas zaoferowany mi podczas lockdownu spędziłam (i w dalszym ciągu spędzam) poszerzając swoją wiedzę dot. wybranych aspektów politycznych, urbanistycznych czy planowania przestrzennego tkanki miejskiej Wiednia. I niektóre odkrycia chciałabym w poniższym artykule przybliżyć. 

Imponujący transport publiczny? Wszystko jest względne.

Nie jest tajemnicą, że stolica Austrii od niemal dziesięciu lat nieustannie plasuje się w czołówce najbardziej przyjaznych miast do życia według rankingu Economist Intelligence Unit. W zestawieniu brane są pod uwagę m.in. opieka zdrowotna, zaplecze kulturalne, środowisko, poziom edukacji, infrastruktura czy bezpieczeństwo. 

Jednym z częstych argumentów przemawiających za słusznością wysokiej pozycji miasta w rankingu jest rozbudowana sieć komunikacji miejskiej. I rzeczywiście spoglądając na skomplikowaną sieć metra, można czuć się nieco przytłoczonym. 

© Wiener Linien | U Bahn Netzplan Wien

Jednak już po nałożeniu owej na mapę całego Wiednia, można odnieść wrażenie, iż rozrost miasta miał znacznie bardziej dynamiczne tempo niż rozwój podziemnej kolei. Co prawda nie zmienia to faktu, że sieć połączeń jest w dalszym ciągu imponująca, ale pozwala na przyjęcie innej, równie ciekawej perspektywy. 

© Facebook: Der Kartograph Page

Podział administracyjny nie jest wyłącznie elementem koniecznym z perspektywy zarządzania, a realnie dzieli tkankę miejską na sektory spełniające odmienne funkcje. 

Niemal całe życie mieszałam w Warszawie – mieście, w którym historia bazowała w znacznej mierze na rekonstrukcjach, a obecna myśl urbanizacyjna narodziła się wraz z powojenną odbudową. I, mimo iż w myśl narracji historycznej, szkielet miasta pozostał niemieniony, stolicę Polski określiłabym mianem miasta zupełnej dysharmonii. Będąc w ścisłym centrum mamy do czynienia zarówno z pomnikami historii, architekturą znajdującą się pod ochroną Konserwatora Zabytków, jak i centrami handlowymi w akompaniamencie kilkudziesięciopiętrowych dowodów spektakularnego boomu gospodarczego. Na potwierdzenie tej tezy pragnęłabym przywołać takie dzielnice jak Muranów, Wola, Mokotów czy Ochota. Efektem tego jest np. scenariusz, w którym bez trudu można wyjść na spacer historyczny z przewodnikiem, a następnie zjeść obiad w hipsterskiej knajpie.


Posiadając unikalne doświadczenie mieszkania w najmniejszym austriackim landzie, uważam, iż należy ono do zupełnie innej kategorii. Próba skondensowania jego organizacji jest tematem niejednej pracy architektów miejskich i nie mam odwagi podjąć takiej próby, lecz dziesięć miesięcy mieszkania tutaj wystarcza na spisanie kilku obserwacji. Po pierwsze, ścisłe, historyczne centrum Wiednia nie ulega czasowym modom czy trendom i raczej trudno spotkać Wiedeńczyka wybierającego się tu na zwyczajny obiad. Tak samo jest z tymi najbardziej zamożnymi dzielnicami – burgerownie czy tajski street-food są tutaj ciężkie do znalezienia. Równie wyraźny jest podział na dzielnice mieszkalne i te rozrywkowe, a gdy Wiedeńczyk już w jakiejś zamieszka, to zazwyczaj niechętnie myśli o podróżach do innych części miasta, np. w poszukiwaniu lekarza, kosmetyczki czy ulubionej kawiarni. To wszystko brane jest pod uwagę przy wyborze dzielnicy do życia. 

Wiedeń to najbardziej zielone miasto na świecie.

Wiedeń został uznany za zwycięzcę w rankingu „10 najbardziej zielonych miast na świecie 2020 roku” i są też ku temu powody! Około połowę przestrzeni miejskiej zajmują tereny zielone. Można tu również znaleźć 990 parków miejskich – także w sercu miasta, jak na przykład eleganckie parki wzdłuż promenady Ringstraße, barokowe ogrody zamku Schönbrunn i Belweder oraz park Prater. Około 70% powierzchni dzielnicy Hietzing zajmuje zieleń. Nic więc dziwnego, że większość Austriaków niezwykle ceni sobie czas spędzony na świeżym powietrzu, jogging czy wspinaczce górskiej. Sama stolica oferuje 13 dobrze oznakowanych szlaków turystycznych. Są one dostępne oczywiście bez dodatkowej opłaty. Już w fazie planowania części miast i dużych projektów budowlanych dużo uwagi poświęca się tworzeniu wygodnych, ale także możliwie bliskich naturze struktur. Przykłady udanych realizacji planistycznych zobaczyć można w wiedeńskim raporcie środowiskowym, w którym wymienione są m.in. takie projekty, jak zielone fasady oraz projekty zwalczające efekt miejskich wysp ciepła.

© Stadtwien, wien.gv.at

Miasto od lat realizuje politykę inkluzywności, której efekty są zauważalne w przestrzeni miejskiej.

Wiedeń to miasto inkluzywne, czyli takie które opiera się na empatyczności oraz solidarności społecznej. Cele, jakie sobie stawia, to np. realizowanie polityki „miasta krótkich dystansów”, czyli takiego rozlokowania funkcji, które ułatwia wypełnianie jednocześnie obowiązków rodzinnych, bytowych, spędzanie czasu wolnego, jak i pracowanie. Priorytetem jest zapewnienie mieszkańcom takich lokalnych możliwości infrastrukturalnych, by minimalizować liczbę zbędnych przejazdów wykonywanych codziennie samochodami. Jako wyznacznik bierze się przelicznik pokonania 1 km. Młodzież i w pełni sprawni pokonują go w 9 minut, dzieci w 15 minut, a osoby z ograniczeniami mobilności w 33 minuty. Różnice są jak widać spore, a jeśli bierzemy pod uwagę zarówno potrzeby tych pierwszych, jak i tych ostatnich to zapobiegamy wykluczeniom, tworzymy przestrzeń funkcjonalną i łatwiejszą w użyciu. Tak skonstruowany system zmniejsza objętość i obciążenie transportu na obszarach dzielnic, wprowadzając tym samym ład i porządek w przestrzeni publicznej. Zlikwidowane zostaje zjawisko kongestii i zanieczyszczenia środowiska, a zwiększone ulega poczucie bezpieczeństwa w przestrzeni ulicy. Jak widać, same plusy!

Na zakończenie, chciałabym zaproponować kilka miejsc, które nieco rzadziej pojawiają się w przewodnikach, a są mym zdaniem równie warte uwagi:

Wiosną polecam spacer po Ogrodzie Japońskim usytuowanym w XIX dzielnicy. Gdy roślinność zakwita na przełomie marca i kwietnia nie ma piękniejszego miejsca do robienia zdjęć. Jako że ogród jest z założenia japoński (zresztą w Döbling znajdziemy nawet tabliczki informujące o partnerstwie miast Wiedeń-Tokio, którego przejawem jest właśnie Setagaya), nie mogło w nim zabraknąć spacerujących dziewczyn w kimono. Niektóre zgadzają się nawet na zdjęcia z turystami.

© gabiblog.pl

Latem bez dwóch zdań warto poświęcić jeden wieczór (albo i cały weekend) na odkrywanie bulwarów wzdłuż Dunaju (Donaukanal). Jest to wyśmienite miejsce na piątkowy relaks i spotkanie z przyjaciółmi. Jeśli jednak ktoś preferuje zwiedzanie miasta w godzinach porannych, szczerze zachęcam do podróży na Naschmarkt w sobotni poranek, lub Brunnenmarkt przez cały tydzień. Można tam kupić wszystko, od antyków po najsłodsze daktyle.

© www.wien.info

Jesienią wspaniale jest udać się na spacer po Cmentarzu Centralnym (Zentralfreidhof). Może zabrzmi to niecodziennie, lecz jest to doprawdy piękna nekropolia pełna pomników pamięci w towarzystwie kojącej przyrody. Spotykają się tutaj różne kultury i religie, a najstarsze groby są jeszcze z XIX wieku. Atmosfera przypomina trochę paryski cmentarz Père-Lachaise i niemal wymaga poświecenia jej całego popołudnia. 

© Österreich Werbung, Fotograf: Nehring

Zimą poza spacerem ukierunkowanym na podziwianie dekoracji świątecznych zachęcam do zarezerwowania sobie biletów na jedno z największych lodowisk w Europie. Znajduje się przed ratuszem i ma kilka poziomów. Gdyby jednak było nieco zatłoczone polecam to przy Towarzystwie Łyżwiarskim – jest tam nieco mniej turystów, a to tylko kilka kroków dalej. 

© Stadt Wien Marketing

Mam nadzieję, że już niebawem będę mogła zaprosić wszystkich czytelników do odwiedzenia mnie w tym pięknym mieście chociaż na weekend. Do tego czasu przesyłam serdeczne pozdrowienia i zachęcam do zgłębiania kultury i historii Austrii tak jak ja – przy pomocy literatury.