Chorwacka przygoda z EKS

Moja przygoda z wolontariatem EKS (Europejski Korpus Solidarności) w Chorwacji dobiega końca. Aż nie chce się wierzyć, że minęło już całe 10 miesięcy! Wydawać by się mogło, że to taki szmat czasu, ale kiedy dużo się dzieje, to dni mijają szybko. A działo się bardzo dużo.

Wolontariat w organizacji BIOM – chorwackim partnerze BirdLife – obfitował w wiele różnorodnych zadań. Miałam okazję sprawdzić się zarówno w pracy terenowej, jak i tej bardziej biurowej, gdzie mogłam wykazać się kreatywnością przy tworzeniu materiałów edukacyjnych i promocyjnych. Terenówki były eskcytujące i pozwoliły mi zobaczyć kawał kraju – odwiedziłam słynne Jeziora Plitvickie (ich sława jest całkiem zasłużona, są niezwykle piękne), góry Učka, wyspy Lastovo i Dugi Otok, Split, Zadar i wiele innych miejsc.

W lipcu, sierpniu oraz wrześniu pracowałam również na wyspie Cres, w Beli Visitor Centre and Rescue Centre for Griffon Vultures – miejscu, gdzie pomaga się sępom płowym, których ostatnia chorwacka populacja mieszka właśnie tam i na klifach okolicznych wysp. Oprócz asystowania przy ratowaniu sępów, pracowałam tam również w centrum dla zwiedzających, w którym można dowiedzieć się więcej o tych ciekawych ptakach oraz historii Cresu.

Miałam nadzieję, że ten 10-miesięczny wolontariat pozwoli mi się przekonać, co jest mi bliższe… I tak się stało.

Przed wyjazdem do Chorwacji nie byłam pewna, co wolałabym robić w mojej przyszłej pracy: monitoring, czyli praca w terenie, czy może edukacja i szerzenie wiedzy o naturze, czyli kreatywne zadania i praca z ludźmi? Miałam nadzieję, że ten 10-miesięczny wolontariat pozwoli mi się przekonać, co jest mi bliższe… I tak się stało.

Monitoring odbywa się na łonie natury, często w pięknych miejsach, ale jest niestety dość monotonny i większości ptaków nawet się nie widzi! Ornitolodzy polegają głównie na rozpoznawaniu gatunków po ich głosach. Sądziłam, że mając słuch muzyczny, będzie mi łatwo nauczyć się ptasich piosenek… Nic bardziej mylnego. Zupełnie nie mam do nich pamięci! Ponoć zapamiętywanie ptasich głosów jest dla ludzi takie trudne, ponieważ ptaki mają inny organ do wydawania głosu niż my – syrinx – który umożliwia im wydawanie dwóch różnych dźwięków jedncoześnie! Człowiek nie jest w stanie tego wiernie odtworzyć i zanucić sobie ich piosenki.

Monitoring odbywa się w bardzo różnych terenach – niekiedy jeździ się z miejsca na miejsce samochodem, ale czasami warunki są bardzo trudne i przez kilometry trzeba brodzić w potoku i śniegu (monitoring populacji pluszcza w Parku Narodowym Jezior Plitvickich), albo wspinać się po ostrych jak brzytwa skałach i czołgać się, żeby dokonać inspekcji dziur z latarką w ręku (poszukiwanie gniazd burzyków na archipelagu Lastovo). Mimo że uwielbiam chodzić po górach, to nie uprawiam regularnie żadnego sportu i było to dla mnie nie lada wyzwanie! Dałam radę, ale moje kolana cieszą się, że nie planuję tego powtarzać w przyszłości 😉

Na szczęście okazało się, że w tej drugiej części pracy, związanej z edukacją i kreatywnymi zadaniami, naprawdę się odnalazłam! Projektowanie materiałów edukacyjnych i prowadzenie warsztatów przynosi mi ogromną satysfakcję. Cieszę się również, że przydał się mój talent plastyczny – zapotrzebowanie na ilustracje było duże. Największą frajdę sprawiało mi projektowanie gier edukacyjnych, więc zadecydowałam, że to właśnie zrobię w ramach mojego „personal project” (jest to projekt, który każdy uczestnik wolontariatu EKS może zrealizować samodzielnie podczas trwania programu). Stworzyłam grę planszową o migracjach ptaków i wykonałam ją samodzielnie od początku do końca – od czytania artykułów naukowych, przez wymyślenie mechaniki, aż po zaprojektowanie planszy, kart, żetonów, ulepienie pionków i testowanie gotowej gry z przyjaciółmi jak i nieznajomymi! Był to potężny projekt i jestem niezwykle dumna, że doprowadziłam go do końca. No, mniej więcej do końca, bo planuję go dalej rozwijać po powrocie do Polski i kiedyś, mam nadzieję, wydać profesjonalną grę! Jestem również wdzięczna za pomoc mojej superwizorki i wszystkich osób, które pomagały mi, angażując się w burze mózgów, kiedy natrafiałam na jakiś problem.

Wolontariat to oczywiście też aspekt społeczny – poznałam wielu cudownych ludzi i dobrze się bawiłam podróżując, grając w gry, imprezując i po prostu rozmawiając z ciekawymi osobami. Mimo że czasami było trudno, była tęsknota za domem (i polskimi wyrobami piekarniczymi!), była frustracja i stres, to ogółem te 10 miesięcy było wspaniałym okresem w moim życiu. Dowiedziałam się wiele o sobie i o pracy w organizacji pozarządowej zajmującej się ochroną przyrody, nawiązałam przyjaźnie, zobaczyłam wiele pięknych miejsc i zdobyłam mnóstwo cennych doświadczeń. Te wspomnienia zostaną ze mną na całe życie!
Więcej o moich przygodach w języku angielskim znajdziecie tutaj.
Alicja, wolontariuszka EKS Fundacji Schumana w Chorwacji