Włoska przygoda albo wolontariat EKS w Cingoli

Pandemia koronawirusa pchnęła mnie w kierunku pomocy humanitarnej i wolontariatu. W marcu 2020 przeprowadziłem zbiórkę pieniędzy dla Warszawskiej Fundacji YORGHAS na rzecz kobiet żyjących z wirusem HIV w Zimbabwe i Ugandzie. Od tamtego czasu widząc rozpędzającą się pandemię, zbierającą coraz większe żniwa uznałem, że nie mogę bezczynnie siedzieć i postanowiłem szukać kolejnej możliwości niesienia pomocy osobom najbardziej dotkniętym zaistniałą sytuacją. Pamiętałem, że kiedyś moja przyjaciółka proponowała mi wolontariat w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności, odnalazłszy stronę założyłem konto i szukałem. Wiosną 2021 roku nadarzyła się idealna okazja, akurat skończyła mi się umowa z pracodawcą i poprzez EKS dostałem propozycję wyjazdu na wolontariat we Włoskim Czerwonym Krzyżu. Wiedziałem, że jest to idealny moment, więc przyjąłem ofertę bez wahania. W połowie 2021 roku, wylądowałem w centralnych Włoszech w niewielkiej miejscowości położonej na szczycie góry. Cingoli zostało założone w pierwszej połowie 1 wieku p.n.e.
Cingoli i okolice wyglądają jak z renesansowego obrazu, niewielkie domy z piaskowej cegły przylegające do siebie, wręcz ściśnięte ze sobą jakby jeden podtrzymywał drugi ze strzelistymi cyprysami w oddali i rozpościerającym się widokiem na pobliskie góry, doliny i Adriatyk, który można zobaczyć w słoneczną, bezchmurną pogodę.
Wręcz od pierwszego dnia zostałem zaangażowany w działalność Czerwonego Krzyża. Zostałem przyjęty niezwykle ciepło przez włoskich i europejskich wolontariuszy, których aktualnie jest 10. Pomimo mojej bariery językowej odbyłem wszystkie wymagane szkolenia, w tym za zachętą mojego przełożonego i mentora zdałem egzamin by móc prowadzić samochody czerwonego krzyża i karetki.

Dni w czerwonym krzyżu potrafią być długie, normalnie pracujemy na poranną i popołudniową zmianę od 8 do 14 i od 14 do 20. Zazwyczaj nasza praca polega na wożeniu pacjentów pomiędzy szpitalami, lub na wizyty u lekarza. Odkąd mogę prowadzić karetki również wożę przewlekle chorych pacjentów pomiędzy szpitalami. Włoski Czerwony Krzyż również jest zaangażowany w pomoc przy pandemii koronawirusa, pomagamy ludziom w rejestracji na szczepienia, przywozimy leki osobom chorym na kwarantannie lub zawozimy pacjentów do szpitala, jeżeli ich stan tego wymaga.
Najważniejszą zasadą przy niesieniu pomocy chorym i poszkodowanym jest zadbanie o swoje bezpieczeństwo. Zainspirowała mnie ona do stworzenia projektu na temat zdrowia psychicznego i pracy w sytuacjach stresowych dla wolontariuszy Czerwonego Krzyża i pracowników medycznych w pobliskim szpitalu. Jako, że nasza praca potrafi być stresująca, ponieważ nasi pacjenci są często w bardzo podeszłym wieku, przewlekle chorzy lub kiedy zapewniamy bezpieczeństwo w czasie lokalnych wydarzeń sportowych, takich jak wyścigi motocrossowe. Przy pomocy psychologów z lokalnego komitetu udało mi się zorganizować seminarium dla medyków i wolontariuszy, którzy zapełnili całą sale. Zachęceni pozytywnym odzewem postanowiliśmy zorganizować również seminarium na temat zdrowa psychicznego i stanów lękowych w czasie pandemii dla mieszkańców Cingoli, jako że obecna sytuacja odcisnęła piętno na psychice każdego z nas.

Jednak najważniejszym doświadczeniem mojego wyjazdu są ludzie, których tutaj poznałem. Moja nauczycielka włoskiego Giulia, która rozbudziła we mnie miłość do tego języka, Alessandro – mentor, przełożony i kolega – który jak nikt inny potrafi opowiadać o kulturze włoskiej i moi koledzy i koleżanki, którzy przybyli do tego miasteczka z najdalszych zakątków Europy.

Krzysztof, wolontariusz EKS Fundacji Schumana we Włoszech