Pożegnanie z wolontariatem

Mój projekt w Belgii zakończył się już prawie miesiąc temu, jednak do Polski wróciłam niedawno. Co więcej, wróciłam tu tylko na chwilę, by zobaczyć się z rodziną i przyjaciółmi. Czy to znaczy, że Belgia skradła moje serce? No nie do końca odpowiedź jest taka prosta. Na pewno jednak, gdyby nie decyzja podjęta rok temu o wzięciu udziału w projekcie, teraz nawet bym nie pomyślała, by swoje plany kierować w stronę Belgii.

Chciałam napisać kilka zdań, by podsumować ten rok, jednak w trakcie tego czasu wydarzyło się tak wiele rzeczy, a także zmian we mnie, że nie mogłam dobrać słów. By sobie pomóc, postanowiłam przeczytać ostatni wpis na stronę Fundacji Schumana, który pisałam mniej więcej w połowie projektu. No i tak, łezka się w oku zakręciła. Pewnie dla przeciętnego czytelnika, była to jakaś forma relacji z organizowanych przez nas wydarzeń. U mnie ten wpis przywołał wiele wspomnień, radości, cudownych ludzi, wszystko, czego się nauczyłam i odkryłam. Oczywiście, czuję też lekki smutek, że ten okres się już skończył i takie chwile już się nigdy nie powtórzą. Jest to dość oklepane, ale prawdziwe, że niestety najbardziej doceniamy po czasie. Nie znaczy to jednak, że nie wykorzystałam tego czasu tak, jakbym chciała. Po prostu, zwyczajnie jestem wdzięczna za ten okres, za poznanych ludzi, za sytuacje te lepsze i gorsze, ale też za umiejętności i doświadczenie, które zdobyłam. Jestem też dumna z siebie, że pomimo wątpliwości oraz niepewnego czasu pandemii, zdecydowałam się wyjechać.

To był wyjątkowy czas, gdzie mogłam poznać nowe środowisko i nie tylko mam tu na myśli różnice kulturowe. Praca w teatrze i w naszym kąciku kulturalnym otwartym dla każdego pozwoliła mi odkryć nowe spojrzenie na różne kwestie, nowe możliwości, a także zwracać uwagę na piękno, którego wcześniej nie dostrzegałam. Dzięki podejmowanym przez nas pracom oraz wyzwaniom poznałam swoje umiejętności oraz zainteresowania, o których nie miałam pojęcia, które swoją drogą, w pewnym stopniu wpłynęły na moje obecne plany. I w końcu nadszedł koniec. Rozstania, smutki, ale i ekscytacja ze zmian. Myślę, że z powodu kontynuacji życia w Belgii, gdzie odległości między miejscowościami nie są duże, nie mierzę się z uczuciem pożegnania z ludźmi na długi czas. Szczególnie, że moi współ-wolontariusze z Francji i Rumunii również postanowili zapuścić swoje korzenie w Belgii na najbliższą przyszłość.

I na koniec bardzo chciałam podziękować wszystkim ludziom spotkanym na mojej drodze za pomoc, wsparcie i zawiązane relacje. Myślę, że jest to ten rodzaj doświadczenia, które pamięta i wspomina się całe życie. Dzięki też dla Igi, Asi, Marty i Fundacji Schumana za możliwość wyjazdu i koordynację!

Kilka zdjęć jakościowo kiepskich, ale dla mnie z ogromnymi wspomnieniami! 🙂

Magda Kułaga

/Magda przez rok działała w belgijskiej organizacji Le Monty, ze wsparciem Association des Compagnons Bâtisseurs asbl oraz naszym – Fundacji Schumana/

Nasza trójka – Antoine, ja, Amelia w pierwszym miesiącu projektu.
Jeden z naszych ostatnich wieczorów pożegnalnych.

I kilka wpsominek: